Energia jądrowa i mit katastrofy – zamiast strachu analiza ryzyka

Rozumienie ryzyka to nie tylko myślenie o skutkach wypadków, ale też o prawdopodobieństwie ich wystąpienia. Taka analiza pozwala podejmować decyzje dotyczące nie tylko energetyki jądrowej, ale też innych elementów infrastruktury krytycznej – sieci energetycznych, transportu, systemów informatycznych. O analizie ryzyka i podejściu do mierzenia prawdopodobieństwa wystąpienia awarii w przypadku energii jądrowej opowiada nasz ekspert Jacek Kałowski –specjalista ds. analiz bezpieczeństwa w Narodowym Centrum Badań Jądrowych, ekspert w zakresie niezawodności i bezpieczeństwa technicznego, współwłaściciel statlore.com.

W początkach energetyki jądrowej, szczególnie w Stanach Zjednoczonych po II wojnie światowej, pojawiały się obawy dotyczące bezpieczeństwa nowych elektrowni. Choć doszło do kilku incydentów, ich skutki nie wykraczały poza teren samych elektrowni. Mimo to społeczeństwo zaczęło pytać: co się stanie, jeśli wydarzy się naprawdę poważna awaria?

W odpowiedzi inżynierowie i naukowcy zaczęli analizować najgorszy możliwy scenariusz – taki, w którym dochodzi do stopienia rdzenia reaktora i uwolnienia radioaktywnej chmury nad miastem. Niestety, taki sposób myślenia – skupianie się wyłącznie na hipotetycznie najtragiczniejszym wariancie – skutkował odrzuceniem przez wielu ekspertów energii jądrowej jako zbyt ryzykownej. A przecież takie scenariusze niemal nigdy nie mają miejsca.

Czarnobyl: wyjątek, który nie powinien tworzyć reguły

Najczęściej przywoływaną przez sceptyków katastrofą pozostaje Czarnobyl z 1986 roku. To właśnie ten przypadek budzi lęk i działa jak symbol zagrożeń związanych z energią jądrową. Trzeba jednak pamiętać, że Czarnobyl to przykład skrajnie nieodpowiedzialnego zarządzania i przestarzałej technologii. Taki reaktor, jak tamten, nie zostałby dziś dopuszczony do pracy, a osoby obsługujące go nie spełniłyby dzisiejszych standardów bezpieczeństwa.

Innymi słowy – był to najgorszy możliwy scenariusz: wadliwy reaktor + nieodpowiedni personel.

Three Mile Island – bezpieczniejszy Czarnobyl

W 1979 roku w amerykańskiej elektrowni Three Mile Island rzeczywiście doszło do częściowego stopienia rdzenia. Jednak dzięki działającej zgodnie z projektem obudowie bezpieczeństwa, wszystkie materiały radioaktywne pozostały wewnątrz reaktora. Nikt nie ucierpiał, a sam incydent stał się dowodem na to, że nawet poważna awaria może nie mieć dramatycznych skutków, jeśli odpowiednio przygotujemy systemy bezpieczeństwa.

Zamiast strachu – analiza ryzyka

Właśnie w obliczu takich dylematów – jak mierzyć ryzyko i podejmować decyzje o budowie nowych elektrowni – narodziła się potrzeba bardziej racjonalnego podejścia. Amerykanie podjęli próbę oceny nie tylko skutków, ale i prawdopodobieństwa wystąpienia różnych zdarzeń. Tak powstał raport WASH-1400, jeden z pierwszych dokumentów, który zapoczątkował nowoczesną analizę ryzyka w energetyce jądrowej. Raport WASH-1400, opublikowany przez U.S. Nuclear Regulatory Commission (NRC) w 1975 roku, był jednym z najważniejszych dokumentów w historii energetyki jądrowej. To właśnie w nim po raz pierwszy przeprowadzono systematyczną Probabilistyczną Analizę Ryzyka (PRA) dla amerykańskich reaktorów jądrowych.
Co zawierał raport?

WASH-1400 analizował ryzyko ciężkich awarii w reaktorach PWR i BWR, uwzględniając:
Prawdopodobieństwo uszkodzenia rdzenia (core damage),
Możliwość uwolnienia materiałów promieniotwórczych,
Skutki zdrowotne i środowiskowe potencjalnych awarii,
Porównanie z innymi formami ryzyka – np. katastrofami naturalnymi czy wypadkami przemysłowymi.

Raport był rewolucyjny – po raz pierwszy wprowadzono matematyczne miary prawdopodobieństwa awarii reaktorów i porównano je z innymi zagrożeniami, jak wypadki drogowe, powodzie czy pożary. Choć część inżynierów początkowo nie wierzyła, że można policzyć tak złożone ryzyko, ostatecznie udało się stworzyć przełomowy dokument. I co się okazało? Że energia jądrowa – przy odpowiednich zabezpieczeniach – jest jedną z najbezpieczniejszych form produkcji energii.

WASH-1400: Przełom w ocenie ryzyka w energetyce jądrowej

Po raz pierwszy pokazano, że ryzyko w energetyce jądrowej można i należy mierzyć, zamiast opierać się na skrajnych scenariuszach. To zmieniło sposób podejmowania decyzji: od emocji i spekulacji – do opartej na danych i modelach matematycznych oceny. Raport spotkał się z mieszanym odbiorem. Część ekspertów wątpiła w możliwość dokładnego oszacowania tak złożonych procesów. Krytykowano też zbyt optymistyczne założenia. Jednak po latach doświadczeń (popartych danymi statystycznymi z eksploatacji reaktorów energetycznych) potwierdzono sformułowane w raporcie wnioski i dokument ten uznano za fundament współczesnej kultury bezpieczeństwa w energetyce jądrowej.

Dzięki doświadczeniom z energetyki jądrowej wiemy dziś, że:
można mierzyć ryzyko nawet najbardziej skomplikowanych systemów,
nie ma usprawiedliwienia dla decyzji opartych wyłącznie na lęku,
odpowiedzialne projektowanie i zarządzanie (system kontroli jakości) minimalizuje realne zagrożenia.

Warto o tym pamiętać, gdy rozważamy przyszłość energetyczną świata – bo energia jądrowa, przy właściwym podejściu, może być nie tylko wydajna, ale i bezpieczna. To podejście pomogło opracować nowe generacje reaktorów, zautomatyzować systemy bezpieczeństwa i stworzyć bardziej świadome społecznie programy regulacyjne.

Dodaj komentarz